Translate

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 7

Noc minęła spokojnie,, obudziłam się o...6 rano? Jest 6, ja nie śpię. Spojrzałam na Harry'go, oddychał  równomiernie czyli nadal spał. Wyszłam z łóżka, podeszłam do okna, słońce, na termometrze 35 stopni. Wyjęłam z szafy czyste ubranie, weszłam do łazienki rozebrałam się i wzięłam ciepły prysznic. Ubrana i wymalowana, wyszłam z łazienki, Harry jeszcze spał, nie dziwie się mu jest 7, zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić śniadanie, przygotuję moją specjalność. Zajrzałam do  chlebaka, nic tam nie znalazłam, wzięłam portfel i poszłam do pobliskiego sklepiku. Szłam powoli, weszłam do sklepu szybko włożyłam do koszyka to co było mi potrzebne. Gdy weszłam do domu usłyszałam krzyki z góry, szybko tam pobiegłam hałasy dobiegały z mojego pokoju. Wbiegłam do niego, ujrzałam tam... jak Taylor płacze, a Harry na nią krzyczy. Gdy tylko mnie zauważyli, przestali się kłócić, Harry szybko do mnie podszedł i przytulił, szybko go od siebie odepchnęłam.
- Co tu się dzieje? - wrzasnęłam
- słońce już ci tłumacze więc, jak się obudziłem ciebie nie było,nagle drzwi od pokoju się otworzyły  a zza nich ujrzałem Taylor, zapytałem co ona tu robi , odpowiedziała że tamto to był przypadek że mnie tylko kocha a dziecko jest moje - łza spłynęła po moim policzku, Harry szybko, ale delikatnie ją otarł- ale ja wiem że nie jest moje bo się zabezpieczaliśmy. I ona teraz płacze bo mnie kocha, a ja wiem że nie mówi tak bo tamten ją zostawił, Skarbie ja tylko ciebie kocham nikogo innego tylko ciebie- mówił a jego głos się łamał, przytuliłam go i delikatnie pocałowałam w policzek              
- wieże ci, a ty Swift wynoś się stąd i nigdy nie wracaj - wyszła tylko trzaskając drzwiami. Musnęłam usta chłopaka, tylko się uśmiechając- dobra  ty się ubierz a ja idę zrobić śniadanie - jeszcze raz go pocałowałam i wyszłam z pokoju.
-  chodźcie śniadanie gotowe  - krzyknęłam na cały dom, po chwili wszyscy się zjawili. Każdy w piżamie, w nie ogarniętej fryzurze. Takich ich lubiłam najbardziej, moje siostry takie poranki miałyśmy codziennie, dopóki nie zaczęłyśmy iść swoimi drogami, Selena zaczęła aktorstwo potem została piosenkarką, Bella otworzyła swoją cukiernie i restauracje, Ronni została modelką, Danielle tancerką a ja poszłam do X-Factor wygrałam i zostałam piosenkarką. Chłopców historii to nie znam  ale dobrze się bawią dają szczęście innym. Jedliśmy rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nagle zadzwonił telefon stacjonarny, poszłam odebrać i szybko tego pożałowałam, w słuchawce usłyszałam tylko szmery i  damski głos ,, Zostaw Harry'go on ma wrócić do Tay, mają być szczęśliwi, rozumiesz? Jesteś zwykłą dziwką która zabrała jej Harry'go a ona biedna, Masz miesiąc na rozstanie się albo to się źle skończy, Prawdziwa Directioners'' odłożyłam wolno słuchawkę, usiadłam na fotelu i gapiłam się w jedno miejsce, analizując każde słowo jej głos był mi dobrze znany. Po chwili, Harry podszedł do mnie.
- co się stało?- zapytał siadając obok mnie, nie powiedziałam nic- Cher, słońce,  co  się stało?-
- dzwoniła wasza największa fanka grożąc mi że jeśli z tobą nie zerwę i ty nie wrócisz do Taylor to ze mną będzie źle - głos mi się łamał a łzy płynęły strumykiem po mojej twarzy. Harry bez wahania mnie przytulił, ja oderwałam się od niego poszłam do kuchni gdzie wszyscy siedzieli, mój makijaż był na całej twarzy, gdy tylko mnie zauważyli miny im zrzedły, podeszłam do lodówki wyciągnęłam mleko, moje siostry skumały o co mi chodzi, ręce tak mi się trzęsły że nawet nie mogłam nalać sobie mleka do szklanki. Danielle szybko podbiegła odstawiając mleko i mnie przytulając, po chwili dołączyła reszta dziewczyn, tkwiłyśmy w tym uścisku kilka minut. Selena dokończyła za mnie Kakao a Harry opowiadał co się wydarzyło. Nie mogłam słuchać tego dalej, poszłam do pokoju, pozasłaniałam rolety i firany włączyłam, jakieś smutne piosenki i położyłam się na łóżku, po chwili przyszedł Harry, położył się obok mnie przytulając do swojego torsu, wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Harry mruczał mi do ucha że wszystko będzie dobrze, a ja i tak wiem że nie będzie. Źle znoszę takie rzeczy, takie hejty wobec  mojej osoby, gdy źle się czuję idę na balkon, na mój balkon gdzie jest milion kwiatów, wiklinowe krzesła i stolik. Usiadłam na krześle, relaksując się,  szum oceanu  i słońce. Zamknęłam oczy, usłyszałam jak ktoś siada na drugim krześle, nie otwierałam oczy.
- co się stało mała?- to była moja mama, nie macocha tylko mama, jak jest mi źle zawsze przychodzi choć jej nie widzę wiem że jest przy mnie, słyszę jej głos. Zginęła w wypadku samochodowym w Hamburgu, tego samego dnia co miałam koncert, mówiła że się spóźni,na tym koncercie zostałam postrzelona w ramię, szybko trafiłam na salę operacyjną potem leżałam tydzień w szpitalu, od tego czasu omijam ten kraj jak najbardziej się da.
- a co się miało stać? Tylko tyle że dziś zadzwoniła jakaś dziewczyna grożąc mi, to tylko tyle nic ważnego- mówiłam śmiejąc się. Zawsze się zastanawiam skąd mama wie co mi dolega, w przed dzień jej wypadku podarowała mi naszyjnik , mówiąc że jak umrze to wejdzie do tego naszyjnika i zawsze będzie przy mnie. Wtedy się z tego śmiałam, teraz wiem że ona naprawdę weszła do tego naszyjnika.
- córciu ile tak osób ci mówiło takie rzeczy? Dzięki takim osobą istniejesz ty, to oni na początku pomogli ci napisać pierwsze wersy twojej piosenki, to oni, to hejterzy, dzięki im jesteś sławna, nie bo poszłaś do programu i już koniec ktoś ci pomógł, nie twoi fani tylko oni, ci co obrażają.- no dobra muszę przyznać jej rację, do mojej głowy przyszła melodia, zaczęłam ja nucić, dodając tylko słowa.
- dziękuje mamo mam pomysł na piosenkę, kocham cię- powiedziałam, ona tylko zachichotała,
- pamiętaj jak tylko będziesz mnie potrzebowała, tylko powiedz - powiedziała i odeszła. Szybko wstałam poszłam do pokoju po zeszyt, zerknęłam na łóżko gdzie siedział Harry z laptopem na kolanach.
- z kim rozmawiałaś?- zapytała zdziwiony, gdyż nie miałam przy sobie ani telefonu ani laptopa.
- z samą sobą- powiedziała szybko
- i do samej siebie mówiłaś ,, kocham cię''?- uniósł jedną brew  do  góry.
- później ci powiem dobrze?- westchnął
- no dobrze- uśmiechnęłam się i poszłam po mój zeszycik. Po czterech godzinach pisania i nucenia, weszłam do pokoju, jest teraz 14:30, Harry gdzieś poszedł. Zeszłam na dół nikogo nie było, weszłam do kuchni, na blacie leżała jakaś kartka, ,, Cher, poszliśmy na zakupy bo w lodówce pustka wrócimy gdzieś o 15'' czyli pół godziny dla siebie. Jeszcze raz zaśpiewawszy piosenkę zadzwoniłam do wytwórni i mojego menadżera.
- Dzień dobry Cher, w czym mogę ci pomóc?- odezwał się mój menadżer
- napisałam nową piosenkę, zadzwonił byś do wytwórni? - zapytałam z nutką nadziei w głosie
- jasne za pół godziny w studiu- powiedział i się rozłączył. Poprawiłam makijaż, wzięłam kluczyki od samochodu, napisałam list i wyszłam z domu. Odpaliłam mój samochód jechałam równe 20 minut. Weszłam do studia gdzie siedział już mój menadżer z całą ekipą.
- witaj Cher, to co masz za pomysł?- zapytał wytwórca
- może już zaśpiewam,  będzie łatwiej zrozumieć- uśmiechnęłam się słodko.
- no dobrze, śpiewaj- podeszłam do dźwiękowców, podając im karteczkę, ci ja odczytali i poustawiali wszystko. Weszłam do pomieszczenia dźwiękoszczelnego, nałożyłam słuchawki, usłyszałam muzykę i zaczęłam śpiewać. Po skończonej piosence, wyszłam i usiadłam na poprzednim miejscu.
- podobało się?- zapytałam
- czy się podobało?- wszyscy obecni na sali powiedzieli to zdanie w tym samym momencie, zachichotałam
- czyli nie?- lubię się z nimi drażnić
- to było super, chcesz do tego nagrać teledysk?- menadżer wiedział że ta piosenka to będzie hit tego lata.
- nie, nie chcę, dziś 30 lipiec, tak? no 5 sierpnia wyjeżdżam na Karaiby, to premierę zrobimy 2 sierpnia- postanowiłam
- no dobrze to jutro o 9 wstaw się w studiu, nagramy tą piosenkę, wtedy wydamy -
- dobrze, to ja już lecę, jest 16, do widzenia - powiedziałam  i wyszłam. Weszłam do domu, wszyscy siedzieli w salonie o czymś rozmawiając, usiadłam obok Harry'go, całując go w policzek.
- gdzie ty byłaś?- zapytała zdenerwowana Bella
- w studiu- odpowiedziałam obojętnie
- co tam robiłaś?- no kurde nie odpuszczą
- nagrywałam nową piosenkę, jutro o 9 mam być w studiu, 2 sierpnia jest premiera, coś jeszcze? - powiedziałam w szybkim tępię, co rozśmieszyło Harry'go
- nie już nic, to co robimy?- Selena, mówiła pisząc z kimś.
- nie wiem może dziś idziemy do restauracji Belli na kolację?, 
- to mamy 16:30 , to o 19 idziemy na kolacje, - Siedzieliśmy jeszcze  godzinę rozmawiając, poszłam do góry razem z Harry'm, stanęłam przed szafą i zastanawiając się w co ubrać
- skarbie mogę iść  pierwszy, czy mam ci pomóc- obróciłam się do chłopaka, całując namiętnie jego usta
- no, idź pierwszy ale masz tylko pół godziny i  ubierz, jakieś spodnie i  koszulkę- tylko się uśmiechnął i wszedł do łazienki
- Mam!!!!!!!!!!!  - krzyknęłam, Harry akurat wychodził z łazienki
- co masz?- zapytał podchodząc do mnie, schowałam ubrania za siebie
- nic tylko ubrania- oddalałam się od Harry'go kierując się do łazienki. Szybki przyrznic, ubrałam się, wymalowałam i wyszłam akurat wybiła 18.

                                                        ** 19, w restauracji **

Zamówiliśmy, ryż z jakimś sosem, do tego lampkę czerwonego wina. Przy kolacji rozmawialiśmy, po skończonym posiłku,  Bella powiedziała że ta kolacja była na koszt firmy. Mogliśmy iść gdzie chcemy, Harry i Ja poszliśmy na spacer, była 21:30 więc ulice powinny być puste, tak jak podejrzewaliśmy były puste, szliśmy ulicą przy plaży.
  Nasze dłonie były splecione, chodziliśmy tak godzinę, rozmawiając.
- Cher... miałaś mi powiedzieć z kim rozmawiałaś na balkonie- wiedziałam ze to powie.
- no dobrze, to była moja mama, nie macocha, tylko mama, - Harry spojrzał na mnie z zdziwioną miną -bo cztery lata temu miałam koncert w Hamburgu, koncert się zaczął ale mamy nadal  nie było, śpiewałam ale nadal myślałam czemu jej nie ma, nagle poczułam ból i upadłam na podłogę, okazało się że zostałam postrzelona w ramię, a moja mama miała wypadek samochodowy, w którym... zginęła , mnie uratowali, dzień przed dostałam naszyjnik, mama mówiła że jak umrze to wejdzie do naszyjnika i zawsze będzie ze mną.- skończyłam a po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza.
- przepraszam nie wiedziałem- powiedział obejmując mnie w tali i przytulając do siebie
- nic się nie stało, miałeś prawo nie wiedzieć  - przytuliłam się do chłopaka, wracaliśmy powoli nie śpieszyło na się nigdzie. Gdy doszliśmy do domu, wszyscy spali nie dziwię się jest 00:30. Poszliśmy do góry, ja tylko się przebrałam w piżamę i zmyłam makijaż, kładąc się obok Harry'go który mnie przytulił, nagle dostałam SMS ,, Cześć Cher, pamiętasz mnie to ja Zac, chciała byś się ze mną jutro spotkać? '' przez chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu jak jakaś idiotka, po chwili zastanowienia nie odpisałam mu  zapomniałam o nim zapomniałam o tym co mi zrobił nie chcę go znać, znów wtuliłam się w Harry'go. Nocą nie mogłam spać, cały czas myślałam nad tym esemesem, dlaczego on napisał. Zac mój były chłopak, siedział we więzieniu z trzy lata, za handel narkotykami i innymi rzeczami. Miałam tego dosyć więc zerwałam z nim. Rano wyglądałam jak trup, podkrążone oczy, szopa na głowię, nie miałam sił wstać z łóżka, Harry jeszcze smacznie spał, przyglądałam się mu, skupiona twarz, loki opadające mu na czoło. Kocham go takim jakim jest, nie za to że ma dużo pieniędzy i że jest sławny, ja tez mam pieniądze i sławę, ja go kocham za to że jest taki troskliwy, czarujący, wesoły i za to że po prostu jest. Postanowiłam wstać, pocałowałam Harry'go w te delikatne, miękkie usta, Harry uśmiechnął się i ospale otworzył oczy.
- takie pobudki mogę mieć codziennie - mówił z uśmiechem na ustach, usiadł i teraz to on wpił się w moje usta. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, nagle przypomniało mi się że o 9 mam być w studiu, oderwałam się od Harry'go patrząc na zegar, 8. zeszłam z łóżka, podbiegłam do szafy, wyciągając ubrania , weszłam do łazienki szybko się umalowałam, wyszłam z łazienki, biorąc kluczyki.
- gdzie ty się tak śpieszysz?- zapytał Harry
- do studia - odpowiedziałam chłopakowi, podchodząc do niego i całując w usta- pa wrócę za godzinę- powiedziałam i zamknęłam drzwi. W studiu byłam pięć minut przed czasem.
- o Cher dobrze cię widzieć, choć już wszystko gotowe czekamy tylko na ciebie - uśmiechnęłam się i weszłam do pomieszczenia, zaśpiewałam i wyszłam.
- I co ? Już wszystko gotowe? Mogę wracać ?- pytałam. Ci się tylko uśmiechnęli.
- tak proszę idź- mówił mój menadżer. Wyszłam i już po 20 minutach byłam w domu. Poszłam do kuchni, aby coś zjeść, otworzyłam lodówkę, wyciągając jogurt truskawkowy, po zjedzeniu poszłam do salonu, po chwili dosiadł się Zayn, miał smutną minę.
- coś się stało?- mulat nie odezwał się, ani słowem
- czy się coś stało? Tak stało się i to dużo.- mówił, patrząc na mnie
- a możesz dokładniej?- jestem takim typem dziewczyny która musi wszystko wiedzieć
- zakochałem się w Selenie, chce z nią być ale, ja się boje - że co? On się boi ? On?
- ty Zayn Malik, największy Bad Boy świata się boi wyznać dziewczynie co do niej czuje?- zapytałam śmiejąc się na cały dom, ten się na mnie spojrzał jak by chciał mnie zabić.
- ale jak ja mam to jej powiedzieć? - zapytał mnie nie wiedząc co robić
- zaproś ją gdzieś i jak upewnisz się jej uczuć to ją o to zapytaj - powiedziałam wstałam i poklepałam go po ramieniu. Poszłam do góry weszłam do pokoju, Harry spał, jak to słodko wyglądało, podeszłam po cichu, przykrywając go kocem, gdy się odwracam poczułam ręce na biodrach i spadłam obok Harry'go. Harry miał oczy otwarte i szeroki uśmiech na twarzy. Leżałam, po sekundzie Harry wisiał nade mną.  
- Kocham cię - powiedział i złączył nasze usta w całość, odwzajemniłam pocałunek. Nagle do  pokoju wbiegła uradowana Selena
-  Słuchajcie, Zayn i Ja, znaczy my, no wiecie- moja  siostrzyczka nie umiała się wysłowić
- jesteście parą, tak?- zapytał Harry który śmiał się
- tak, skąd wiesz?- tylko spuściłam głowę na dół, by nie widziała mojego uśmiechu
-  wiesz to było widać jak się na ciebie patrzy - próbowałam nie wybuchnąć śmiechem 
- aha, dobra ja id powiedzieć reszcie- wybiegła, a my z Harry'm wybuchnęliśmy śmiechem
- to na czym skończyliśmy?- zapytał z cwanym uśmieszkiem i w  tym momencie rzuciłam w niego poduszką, ten mi od razu oddał  i tak zaczęła się nasza bitwa no poduszki. Zmęczeni położyliśmy się na łózku.
- która jest godzina?- wzięłam do ręki telefon
- 13, a co?- odłożyłam telefon
- a tak sobie, bo o 18 porywam moją księżniczkę na romantyczną kolacje dla dwojga - zaśmiałam się uroczo, tak że na twarzy mojego ukochanego pojawił się uśmiech - Kocham cię, najbardziej na świecie i nigdy nie przestanę - powiedział całując mnie.

----------------------------------------------------------------------
Jak wam mijają wakacje? Bo mi nudno, smutno mi że nie komętujecie. No cóż może wam się nie podoba to napiszcię to, zrozumiem. Miłego czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz