Translate

piątek, 18 października 2013

Rozdział 10

- już dobrze, jestem przy tobie- głaskał mnie po głowie.- chodź położymy się - tak jak powiedział tak też zrobiliśmy, położyłam się a po chwili dołączył się Harry.Leżeliśmy. Cisza. Spokój. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Rano

Wstałam o 09:30 ale miło się spało, Harry jeszcze spał, ojeju jak on słodko śpi jego loki każdy  w inną stronę. Szkoda że musimy rozstać się na miesiąc, jeszcze ta przeprowadzka  . Nie wiem czy dam radę, te wszystkie ubrania, buty,kosmetyki i wiele wiele innych. Wstałam tak aby go nie obudzić , weszłam do łazienki,szybki prysznic , umalowałam się i ubrałam się.Zeszłam na dół, usłyszałam kłótnię Seleny i Zayna, wiem że to nie ładnie ale stanęłam pod drzwiami i wsłuchałam się w ich wymianę zdań.
- kim jest Perrie?- krzyknęła Sel
- to moja narzeczona - Malik, mówił to nie oddając uczuć tym słowom
- ale jak to, przecież my jesteśmy razem? Znaczy już nie jesteśmy,z nami koniec, nie wyjeżdżam do Londynu - powiedziała i chwyciła za klamkę od drzwi, szybko się odsunęła i szłam jakbym nic nie słyszała- o hej, nie wyjeżdżam do Londynu ja i Malik nie jesteśmy już razem - powiedziała to przez łzy, ja bez zastanowienia przytuliłam ją, wiedziałam że Zayn ma narzeczoną, ale bałam jej się powiedzieć.
- już dobrze, jak nie jeden to drugi- pocieszenie godne nagrody nobla, brawo Cher, brawo
- wiem, a wiesz że czekałam aż mi to powie, zresztą ja wiedziałam o tym - my to mamy problemy. Poszła do góry, a ja weszłam do kuchni i zobaczyłam Zayn palącego papierosy
- Malik nie pal w domu!- sama palę ale jak mam wielkiego doła, albo się zdenerwowałam
- wiedziałaś że ja mam narzeczoną, prawda?- zapytał zaciągając się dymem
- oczywiście, oj Zayn co ja z tobą mam, no a teraz gaś papierosa, - wzięłam go od niego i zgasiłam pod bieżącą wodą
- teraz pożałujesz - zaczął mnie gonić, biegaliśmy po całym salonie, w końcu mnie dopadł i zaczął łaskotać
- haha Malik hahah przestań haha- słyszałam kroki, ale Zayn nie przestawał łaskotać.
- Zayn zostaw moją dziewczynę - to był Harry, mój wybawiciel
- dziękuję miśku- podeszłam do niego całując w usta.
- hej, to co robimy na śniadanie? - ups, zapomniałam
- już się robi, kapitanie - zażartowałam i powędrowałam do kuchni, zdecydowałam się na grzanki hawajskie z ananasem i serem a do tego  koktajl z truskawek i jagód. Po chwili zapach w kuchni równał się z Hawajami, dziś jest 1 sierpień, jutro premiera, potem mamy dwa dni  na spakowanie się, a 5 sierpnia o siódmej rano wyjeżdżamy. To będą najlepsze wakacje na świecie.

----------------------------------------------------
Hej, przepraszam ale laptop mi sie popsuł i pisze na telefonie. Rozdziały będą takie krótkie i dodawane raz na miesiąc,ale nie wiem kiedy mi go naprawią, ale jakoś dam radę. Pa kocham was.

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 9

Właśnie wracaliśmy, szczerze mówiąc to mogła bym tam zamieszkać. Byliśmy już przed domem, niebo mieniło się od gwiazd a, księżyc oświetlał nasze twarze.
- Kiedy przyjedziecie do Londynu?- zapytał  Harry
- nie wiem, pewnie jakoś na początku października-  tak to by tak wyszło-  bo od września do października mam taką mini trasę po radiach w U.S.A.-  Harry miał zmartwioną twarz, patrzeliśmy sobie w oczy nasze usta były coraz bliżej siebie już miały się złączyć, ale zakręciło mi się w głowie i zemdlałam.Słyszałam krzyk i płacz, nic więcej, widziałam praktycznie całe swoje życie, pierwszy dzień w szkole, pierwszy koncert i inne.

* oczami Harry'go *

Już mieliśmy złączyć nasze usta, Cher trzymałem za talię naglę ona zemdlała. Położyłem ją na hamaku i delikatnie poklepałem ją po policzku nic nie pomogło, wbiegłem do domu.
- Cher zemdlała!- krzyknąłem, wszyscy siedzieli w salonie
- dajcie wodę i przynieście miód - powiedziała spokojnie Danielle
- czemu mówisz tak spokojnie?- wrzasnąłem
- bo jak Cher nie zemdleje  raz na miesiąc to jakiś cud - a więc to normalne, muszę poważnie porozmawiać z Cher jak się obudzi.Martwiłem się o nią, po chwili wyszła juz normalna i uśmiechnięta.
- powiesz mi czemu tak cały czas mdlejesz?- nie wiedziała co powiedzieć- może coś ukrywasz? Może jesteś w ciąży ? No powiedz wreszcie!!- wrzasnąłem na nią
- myślisz że wiem? Ojciec coś ukrywa tylko on wie, jutro idę na badania które nie trafią do ojca i wtedy dowiem się co mi dolega. I ciąża, oszalałeś ?- powiedziała zdenerwowana tą całą sytuacją, poszła do góry. Spojrzałem na resztę
- no co?!- zapytałem zdezorientowany- nie pójdę do niej, przemyśli, pośpiewa i będzie dobrze- co ja gadam
-  lepiej do niej idź,  nie znasz jej, jak ma problemy umawia się ze starymi znajomymi na imprezę, a jej byli znajomi teraz są dilerami i bóg jeden wie czym jeszcze - powiedziała Bella. Dobra może jednak  pójdę , wstałem i ruszyłem w kierunku pokoju.
* Cher *
Jak on mógł mnie osądzać o to że coś ukrywam, nie wyrobię, gdzie jest mój telefon. Gdy miałam naciskać słuchawkę, Harry wszedł do pokoju.
- skarbie porozmawiajmy  - powiedział cichym, zachrypniętym głosem, a w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Nie, Cher bądź twarda
- po co? Żebyś mógł mnie osądzać? - zabierało mi się na płacz, Harry podszedł i delikatnie wzioł mnie w ramiona , wtuliłam się w niego cicho szlochając
- juz dobrze, jestem przy tobie- głaskał mnie po głowie